Mapa strony Webmaster Kontakt

Menu:

Internetowe centrum edukacyjno-oświatowe w Lubomierzu:

Pogoda na jutro:




Historia Lubomierza Historia Parafii Historia OSP * Kolejka * Kaplica w Rzekach

GORCZAŃSKA KONNA KOLEJKA LEŚNA NA RZEKACH

Budowę kolejki rozpoczęto prawdopodobnie w latach 1954-1955, prowadzili ją inżynierowie Wiktor Czekański oraz Bolesław Dutka. Trasę kolejki poprowadzono wzdłuż koryta Kamienicy, co wymagało wybudowania aż ośmiu drewnianych mostów i licznych umocnień brzegowych z drewnianych kaszyc i nasypów. Długość torowiska wynosiła 8 km, rozpoczynała się w Rzekach na tzw. Dołkach a kończyła w Szczawie - Bukówce. Powodem powstania kolejki był bardzo zły stan dróg w Nadleśnictwie Kamienica. Drogi nie posiadały odpowiedniej nawierzchni, co sprawiało duże trudności w wywozie drewna z leśnictwa Rzeki do tartaku parowego w Bukówce, który był odbiorcą tego surowca. Jak podają stare dokumenty ledwo mogły poruszać się tutaj furmanki (w zimie do wywozu służyły tzw. gnatki czyli krótkie sane), które w tym czasie były jedynym środkiem transportu . Niska wydajność tego środka transportu spowodowała, że na początku 1950r. zapasy drewna w składnicach w Lubomierzu – Rzekach przekroczyły 5000m³ (składy umiejscowione były na Trocu, Ogrodach, Rybim Potoku, polanie Wiatrówki oraz na polanie Piekło). W tak dramatycznej sytuacji podjęto decyzję o budowie leśnej kolejki, która miała skutecznie rozwiązać ten problem. Kolejka budowana była od Bukówki w górę potoku. Była to kolejka wąskotorowa o rozstawie 60 cm, ruch wagoników odbywał się dzięki spadkowi torowiska. Czas jazdy do składnicy w Szczawie nie przekraczał 15 minut. Średnia prędkość wagoników wynosiła ok. 30 km/h. pojedynczy zestaw do transportu składał się z dwóch niezależnych, dwuosiowych wózków kłonicowych. Wózki kolejki nie były ze sobą połączone, ich rozstaw zależał od długości transportowanego drewna, lecz nie mógł przekraczać 12m, gdyż inaczej kolejka „nie wyrabiała” na zakrętach i cały zestaw wyskakiwał z szyn. Na jeden zestaw wchodziło ok. 5-8m³ drewna tartacznego (dłużyc) ułożonego grubszym końcem w kierunku jazdy, zaś tzw. papierówki czyli drewna stosowego można było przewozić do 12m³. Do każdego zestawu przypisanych było dwóch pracowników. Jeden z nich siedział z przodu na stosie przewożonego drewna i obserwował tory, drugi stał na tylnym wózku i obsługiwał hamulec zwany „ślajfą”. Hamulec stanowił zwykły drąg o długości ok. 2,5m wykonany ze zdrowego i suchego drewna świerkowego (mokre drewno dawało poślizg zmniejszając efekty hamowania).

Hamowanie polegało na dociśnięciu końcem drąga na powierzchnię jednego z tylnych kół wózka, ponieważ koła połączone były ze sobą osią stałą więc hamowały obydwa naraz. Czynność ta wymagała nie lada umiejętności, wyczucia terenu i samego wózka. Kolejka bowiem miała różnicę wysokości terenu wynoszącą ponad 100 m, co w znacznym stopniu utrudniało poruszanie się wózków. Nachylenie terenu w kilku miejscach przekraczało dopuszczalne normy bezpieczeństwa. Trasa niejednokrotnie wiodła bardzo stromo pod górkę lub z górki. Aby pokonać te trudności kolejka musiała się odpowiednio rozpędzić. Jeżeli jednak rozpęd był zbyt duży kończyło się to zazwyczaj wykolejeniem wagoników i przymusową kąpielą wózkowych w spienionych wodach Kamienicy. Często sytuacja ta zdarzała się w miejscu położonym nieco poniżej polany Wiatrówki, na tzw. Piekle. Bywało i tak że w wyniku zbyt silnego hamowania wózki stawiały opór i nie wjeżdżały na kolejną górkę, wtedy obsługujący skład pracownicy zeskakiwali w biegu z wózków by popychać zwalniający ładunek. Jeżeli ich wysiłki kończyły się cofaniem się wagonów z pomocą przychodziły konie które zawsze musiały towarzyszyć kolejce. Konie służyły również do wyciągania pustych wózków rozładowanych w tartaku w Bukówce, aż do górnej stacji w Rzekach. Ponieważ załadowane zestawy startowały ze składnicy w Rzekach w odstępach 3-5m, wiec w razie jakiejkolwiek awarii na trasie niezwykle ważną rzeczą było poinformowanie o tym kolejnej załogi szykującej się odjazdu.

Na dwa, trzy lata przed likwidacja kolejki zakupiono specjalną spalinową lokomotywkę do wyciągania wagoników pod górę. Mogła ona przy dobrej pogodzie wciągnąć naraz wszystkie 8 wagoników, lecz przy złych warunkach nadal musiały pomagać niezastąpione konie. Gorczańska kolejka funkcjonowała tylko do 1963r. kiedy Nadleśnictwo Kamienica podjęło pracę nad wybudowaniem nowej drogi, odpowiedniej do transportu samochodowego, by nim zastąpić mało bezpieczne wagoniki. W tym okresie nadleśnictwem kierował Jerzy Honowski (pierwszy dyrektor GPN). Po zaniechaniu transportu kolejowego szyny zostały zdemontowane. Do dzisiaj pozostały dobrze jeszcze widoczne fasady nasypów: na polanie Wiatrówki oraz przy szosie niedaleko przystanku (Szczawa - Gryblówka).

Bibliografia:

  1. „Przewodnik Gorce dla prawdziwego turysty ” –wyd. Rewasz 2004
  2. M. Wit „Dawne Rzeki”


Lubomierz 2008 Karol Buła® mr.rezo@wp.pl